Jak rozmawiać z dziećmi o epidemii
Aktualna sytuacja epidemiologiczna w Polsce i na świecie, stawia przed ludźmi mnóstwo nowych wyzwań. Niepokój związany z nieznanym wcześniej zagrożeniem, lęk o zdrowie najbliższych, dezorganizacja dotychczasowego życia i konieczność zmiany ustalonych planów. To wszystko odbija się na naszej psychice. Rodzice muszą stawić czoła lękom dzieci, stają przed koniecznością wyjaśnienia im tego co się dzieje. Nie zawsze jest to jednak proste. O tym, jak rozmawiać z dziećmi o pandemii, rozmawialiśmy z Martą Wrzosek, pedagogiem, ekspertem Fundacji Dorastaj z Nami.
REKLAMA
Marta Wrzosek (M.W.): Samo pytanie o to, jak rozmawiać z dziećmi już wskazuje na ważny aspekt tego tematu – należy właśnie ROZMAWIAĆ! przede wszystkim rozmawiać! Zaczynam od żartu, ale sytuacja jest bardzo poważna. Pamiętajmy, że decyzje rządu zapadły bardzo nagle, szkoły zamknięto właściwie z dnia na dzień. To oznacza, że pedagodzy, wychowawcy i nauczyciele nie zdążyli porozmawiać z dziećmi, szkoły nie zdążyły przeprowadzić apeli, pogadanek edukacyjnych, godzin wychowawczych. Niektóre dzieci zostały same w domach, szczególnie nastolatkowie.
Anna Pykało, koordynator ds. public & media relations w Fundacji Dorastaj z nami (A.P.): Rodzice wielu z nich musieli pójść do pracy, z nadzieją, że oni są przecież duzi, dadzą radę. Tymczasem nastolatkowie zostali sami i namiętnie przeszukują serwisy internetowe, powielając często nieprawdziwe informacje i domysły.
M.W.: Tak. Dlatego to naprawdę ważne, by znaleźć czas na rozmowę o epidemii, zapobiec temu, by młodzi ludzie czerpali wiedzę o tej trudnej dla wszystkich sytuacji wyłącznie z internetu, bowiem są tam treści bardzo różne, często niepotwierdzone, rozpowszechniające fałszywe dane, tzw. fake newsy, już nie mówiąc o teoriach spiskowych i bardzo negatywnych, katastroficznych scenariuszach.
A.P.: Dobrze, więc rozmawiać. Ale jak?
M.W.: Wszystko zależy od naszego rodzicielskiego wyczucia, ale także od naszej wiedzy na dany temat. Oczywiście dostosujmy przekazywane informacje do wieku dzieci. Dzieci w wieku szkolnym mają już pewną wiedzę z lekcji biologii. Możemy się do niej odwołać. Być może sami jako dorośli będziemy musieli trochę się douczyć o tym jak rozprzestrzenia się wirus. Zachęcam, by tę wiedzę uzupełnić, a jeśli czegoś nie wiemy – przyznać to i poszukać razem, pokazać dzieciom jak sięgamy do sprawdzonych, wiarygodnych źródeł wiedzy.
A.P.: A z dziećmi starszymi?
M.W.: Z nastolatkami, uczniami szkół ponadpodstawowych, rozmawiajmy już bardziej po partnersku. Podejmijmy wspólnie temat bezpieczeństwa członków rodziny, ustalmy razem zasady. Przede wszystkim – nie bagatelizujmy tematu. Mamy szansę pokazać dzieciom na własnym przykładzie jak zachować rozsądek, dojrzałość i opanowanie w trudnej życiowej sytuacji – skorzystajmy z tego, z tej możliwości wychowawczej.
A.P.: To porozmawiajmy jeszcze o FOMO, z czym się mierzymy, co oznacza ten termin?
M.W.: FOMO to skrót od angielskiego Fear Of Missing Out. To strach przed tym co nas omija, co nas może ominąć, obawa, że coś satysfakcjonującego dzieje się poza nami, że tylko inni mają do tego dostęp. To także strach przed byciem off-line, strach, który stał się bardzo poważnym, współczesnym problemem graniczącym z chorobą cywilizacyjną. Mam wrażenie, że obecna sytuacja może FOMO bardzo nasilić. Sama powstrzymuję się, by codziennie rano nie zerkać od razu na telefon i nie sprawdzać, ile kolejnych osób zostało zarażonych wirusem… Dlatego uważam, że naprawdę ważne jest teraz OGRANICZENIE korzystania z nowoczesnych technologii, w tym szczególnie, nieczytanie ciągle nowych doniesień nt. pandemii. Nie jest też dobrym pomysłem oglądanie wszystkich dostępnych w sieci filmów i seriali katastroficznych. Nawet nam, dorosłym, łatwo w tej sytuacji trochę się nakręcić, apeluję - nie róbmy tego.
A.P.: A co z naszą obawą przed śmiercią, wszak koronawirus bardzo się z nią kojarzy. Czy podejmować taki temat w rozmowach z dziećmi?
M.W.: W obecnej sytuacji, biorąc pod uwagę aktualny stan rozwoju epidemii koronawirusa w Polsce, jest na to za wcześnie. Jeżeli nie jesteśmy ciężko chorzy, nie ma sensu do naturalnego zaniepokojenia epidemią dokładać dzieciom lęku o życie najbliższych. Mówmy o faktach. Nie snujmy czarnych wizji, ale i nie karmmy złudną nadzieją. Nie zarzucajmy dzieci specjalistyczną terminologią, nie omawiajmy w ich obecności każdego aspektu choroby.
A.P.: Jeśli jednak dojdzie do tego, że członek rodziny zachoruje, jak o tym rozmawiać z dzieckiem?
M.W.: Na pewno ważne, by w takiej sytuacji z dziećmi rozmawiała osoba zaufana, bliska, członek rodziny lub przyjaciel rodziny. Jako pedagog byłam w kilku takich sytuacjach, prowadziłam interwencje kryzysowe. To, co w moim doświadczeniu się sprawdziło, to szczerość w odczuwanych emocjach, ale również spokój. Taki – powiedziałabym trochę oksymoronicznie – pogodny smutek. W takich sytuacjach nie ukrywajmy przed dziećmi emocji takich jak lęk czy smutek, ale – przepraszam za kolokwializm – trzymajmy pion. Przypomnijmy sobie postawę proponowaną przez stoików – spokojna, godna.
Dzieci i młodzież w takiej sytuacji powinny widzieć nasze emocje, mogą zobaczyć łzy, bo to przecież ludzkie i naturalne, ale nie obciążajmy ich nadmiernym lękiem czy wręcz histerią. Weźmy się w garść.
A.P.: Czy z dziećmi starszymi, z nastolatkami powinniśmy rozmawiać o tym jak postąpić na wypadek tragedii?
M.W.: Zdecydowanie jestem zwolenniczką postawy odpowiedzialnej również w kontekście materialnym. Nawet, gdy jesteśmy młodymi i zdrowymi ludźmi, wypadki się zdarzają. Co najmniej jeden członek naszej rodziny powinien znać naszą wolę i wiedzieć co robić w razie tragedii. Uważam jednak, że nie są to tematy dla dzieci – proponuję wyznaczyć dorosłego opiekuna prawnego, być może wskazanego członka rodziny, którego poprosimy o zajęcie się naszymi sprawami spadkowymi zgodnie z naszą wolą i najlepszym interesem naszych najbliższych.
Te postanowienia można i należy uregulować prawnie, np. notarialnie.
A.P.: Obecna sytuacja nie jest łatwa dla nikogo. Dla dzieci i młodzieży konieczność zostania w domu jest dodatkowym obciążeniem. Nasz stereotypowy obraz nastolatka siedzącego z nosem w telefonie, boleśnie zderza się z realną „walką” nastolatka o wyjście. Młodzi ludzie z natury są mobilni. Spotykają się z przyjaciółmi, lubią połazić grupkami po galeriach, są i tacy, którzy świata nie widzą poza grą w piłkę na boisku. Jak ich zatrzymać w domu?
M.W.: W każdej normalnej sytuacji, na warsztatach dla rodziców, które prowadzę, w poradnikach, które piszę – zalecałabym spokojną rozmowę, rzeczowe argumenty. Sytuacja jednak nie jest normalna. Zatem – o ile zdecydowanie zaczynamy od rozmów, od faktów, od zaleceń rządu i innych instytucji państwowych, o tyle jeśli takie argumenty i spokojna rozmowa nie wystarczają – należy zadziałać stanowczo. Pandemia to nie są żarty.
Sytuacja jest poważna. Należy stanowczo zabronić dzieciom zachowań, które mogą je narazić na zakażenie wirusem. Można i warto odwołać się do własnych uczuć i emocji. Powiedzieć wprost: „martwię się o Ciebie, boję się o bezpieczeństwo i zdrowie naszej rodziny. Zapoznałam się z zaleceniami specjalistów, wierzę, że podejmuję decyzję najlepszą dla naszego bezpieczeństwa.”
A.P.: …i jeśli dziecko nie sforsuje zapory z rodzica w progu, zostanie w domu to co dalej? Byłoby dobrze, żeby jednak się trochę pouczyło, zrobiło coś pożytecznego. Jak je do tego nakłonić?
M.W.: Nie da się (śmiech). Jeśli do tej pory nie nauczyłeś nastolatka jak w ciekawy sposób spędzać czas, to naprawdę ciężko spodziewać się, że w tak wyjątkowej sytuacji, będąc długo zamkniętym w domu, nagle sam z siebie odnajdzie motywację. Oprócz nauczania zdalnego, które jest obowiązkowe dla wszystkich, szkoły i różne instytucje edukacyjne, kulturalne udostępniają teraz mnóstwo ciekawych materiałów on-line. Co wieczór rozmawiajcie o planach na następny dzień. Daj nastolatkowi konkretne zadania – „obejrzyj ten i ten spektakl, pogadamy o nim wieczorem”.
Nie mów „masz tyle możliwości – poszukaj sobie czegoś”. Przestrzegam przed zbytnim „szaleństwem” związanym z korzystaniem z tych wszystkich ciekawych, internetowych inspiracji. Moje osobiste, wynikające z wieloletniego doświadczenia pedagogicznego rekomendacje na czas zamknięcia szkół to: - skorzystanie z niedigitalowych rozrywek: książki papierowe, gry planszowe, słuchanie muzyki, malowanie, pisanie, rysowanie, lepienie z gliny... majsterka - nawet porządki domowe. Ponadto wysypianie się, zdrowe odżywianie, wspólne gotowanie. Ewentualne spacery w lesie - bez spotykania się ze znajomymi! I rozmowy, rozmowy, rozmowy, z rodzeństwem, rodzicami - bezpośrednio; z dziadkami i rodziną, z którą nie mieszkacie – telefonicznie.
A.P.: Czy koronawirus przyniesie trwałe zmiany w funkcjonowaniu świata?
M.W.: Tak, myślę, że tak. Mam tylko szczerą nadzieję, że zmiany te nie pójdą w stronę głębokiego kryzysu gospodarczego, ale że będzie to upowszechnienie pracy zdalnej jako alternatywy dla tradycyjnych biur, uzupełnienie oferty szkół o ciekawe edukacyjne platformy służące do nauki zdalnej, docenienie roli pracowników ochrony zdrowia, ogólna większa uważność na nasze zdrowie, szczególna troska o starsze pokolenia, chęć bezinteresownej pomocy potrzebującym i zwracanie uwagi na relacje rodzinne.
A.P.: Szczególna rada na czas pandemii?
M.W.: Wykorzystajmy ten czas na zwolnienie, zadbanie o zdrowie, spokój, relacje rodzinne, ewentualnie również naukę (ale z uważnym, nie nadmiernym! korzystaniem z nowoczesnych technologii).
A.P: Dziękuję za rozmowę.
Anna Pykało, koordynator ds. public & media relations w Fundacji Dorastaj z nami (A.P.): Rodzice wielu z nich musieli pójść do pracy, z nadzieją, że oni są przecież duzi, dadzą radę. Tymczasem nastolatkowie zostali sami i namiętnie przeszukują serwisy internetowe, powielając często nieprawdziwe informacje i domysły.
M.W.: Tak. Dlatego to naprawdę ważne, by znaleźć czas na rozmowę o epidemii, zapobiec temu, by młodzi ludzie czerpali wiedzę o tej trudnej dla wszystkich sytuacji wyłącznie z internetu, bowiem są tam treści bardzo różne, często niepotwierdzone, rozpowszechniające fałszywe dane, tzw. fake newsy, już nie mówiąc o teoriach spiskowych i bardzo negatywnych, katastroficznych scenariuszach.
A.P.: Dobrze, więc rozmawiać. Ale jak?
M.W.: Wszystko zależy od naszego rodzicielskiego wyczucia, ale także od naszej wiedzy na dany temat. Oczywiście dostosujmy przekazywane informacje do wieku dzieci. Dzieci w wieku szkolnym mają już pewną wiedzę z lekcji biologii. Możemy się do niej odwołać. Być może sami jako dorośli będziemy musieli trochę się douczyć o tym jak rozprzestrzenia się wirus. Zachęcam, by tę wiedzę uzupełnić, a jeśli czegoś nie wiemy – przyznać to i poszukać razem, pokazać dzieciom jak sięgamy do sprawdzonych, wiarygodnych źródeł wiedzy.
A.P.: A z dziećmi starszymi?
M.W.: Z nastolatkami, uczniami szkół ponadpodstawowych, rozmawiajmy już bardziej po partnersku. Podejmijmy wspólnie temat bezpieczeństwa członków rodziny, ustalmy razem zasady. Przede wszystkim – nie bagatelizujmy tematu. Mamy szansę pokazać dzieciom na własnym przykładzie jak zachować rozsądek, dojrzałość i opanowanie w trudnej życiowej sytuacji – skorzystajmy z tego, z tej możliwości wychowawczej.
A.P.: To porozmawiajmy jeszcze o FOMO, z czym się mierzymy, co oznacza ten termin?
M.W.: FOMO to skrót od angielskiego Fear Of Missing Out. To strach przed tym co nas omija, co nas może ominąć, obawa, że coś satysfakcjonującego dzieje się poza nami, że tylko inni mają do tego dostęp. To także strach przed byciem off-line, strach, który stał się bardzo poważnym, współczesnym problemem graniczącym z chorobą cywilizacyjną. Mam wrażenie, że obecna sytuacja może FOMO bardzo nasilić. Sama powstrzymuję się, by codziennie rano nie zerkać od razu na telefon i nie sprawdzać, ile kolejnych osób zostało zarażonych wirusem… Dlatego uważam, że naprawdę ważne jest teraz OGRANICZENIE korzystania z nowoczesnych technologii, w tym szczególnie, nieczytanie ciągle nowych doniesień nt. pandemii. Nie jest też dobrym pomysłem oglądanie wszystkich dostępnych w sieci filmów i seriali katastroficznych. Nawet nam, dorosłym, łatwo w tej sytuacji trochę się nakręcić, apeluję - nie róbmy tego.
A.P.: A co z naszą obawą przed śmiercią, wszak koronawirus bardzo się z nią kojarzy. Czy podejmować taki temat w rozmowach z dziećmi?
M.W.: W obecnej sytuacji, biorąc pod uwagę aktualny stan rozwoju epidemii koronawirusa w Polsce, jest na to za wcześnie. Jeżeli nie jesteśmy ciężko chorzy, nie ma sensu do naturalnego zaniepokojenia epidemią dokładać dzieciom lęku o życie najbliższych. Mówmy o faktach. Nie snujmy czarnych wizji, ale i nie karmmy złudną nadzieją. Nie zarzucajmy dzieci specjalistyczną terminologią, nie omawiajmy w ich obecności każdego aspektu choroby.
A.P.: Jeśli jednak dojdzie do tego, że członek rodziny zachoruje, jak o tym rozmawiać z dzieckiem?
M.W.: Na pewno ważne, by w takiej sytuacji z dziećmi rozmawiała osoba zaufana, bliska, członek rodziny lub przyjaciel rodziny. Jako pedagog byłam w kilku takich sytuacjach, prowadziłam interwencje kryzysowe. To, co w moim doświadczeniu się sprawdziło, to szczerość w odczuwanych emocjach, ale również spokój. Taki – powiedziałabym trochę oksymoronicznie – pogodny smutek. W takich sytuacjach nie ukrywajmy przed dziećmi emocji takich jak lęk czy smutek, ale – przepraszam za kolokwializm – trzymajmy pion. Przypomnijmy sobie postawę proponowaną przez stoików – spokojna, godna.
A.P.: Czy z dziećmi starszymi, z nastolatkami powinniśmy rozmawiać o tym jak postąpić na wypadek tragedii?
M.W.: Zdecydowanie jestem zwolenniczką postawy odpowiedzialnej również w kontekście materialnym. Nawet, gdy jesteśmy młodymi i zdrowymi ludźmi, wypadki się zdarzają. Co najmniej jeden członek naszej rodziny powinien znać naszą wolę i wiedzieć co robić w razie tragedii. Uważam jednak, że nie są to tematy dla dzieci – proponuję wyznaczyć dorosłego opiekuna prawnego, być może wskazanego członka rodziny, którego poprosimy o zajęcie się naszymi sprawami spadkowymi zgodnie z naszą wolą i najlepszym interesem naszych najbliższych.
Te postanowienia można i należy uregulować prawnie, np. notarialnie.
A.P.: Obecna sytuacja nie jest łatwa dla nikogo. Dla dzieci i młodzieży konieczność zostania w domu jest dodatkowym obciążeniem. Nasz stereotypowy obraz nastolatka siedzącego z nosem w telefonie, boleśnie zderza się z realną „walką” nastolatka o wyjście. Młodzi ludzie z natury są mobilni. Spotykają się z przyjaciółmi, lubią połazić grupkami po galeriach, są i tacy, którzy świata nie widzą poza grą w piłkę na boisku. Jak ich zatrzymać w domu?
M.W.: W każdej normalnej sytuacji, na warsztatach dla rodziców, które prowadzę, w poradnikach, które piszę – zalecałabym spokojną rozmowę, rzeczowe argumenty. Sytuacja jednak nie jest normalna. Zatem – o ile zdecydowanie zaczynamy od rozmów, od faktów, od zaleceń rządu i innych instytucji państwowych, o tyle jeśli takie argumenty i spokojna rozmowa nie wystarczają – należy zadziałać stanowczo. Pandemia to nie są żarty.
Sytuacja jest poważna. Należy stanowczo zabronić dzieciom zachowań, które mogą je narazić na zakażenie wirusem. Można i warto odwołać się do własnych uczuć i emocji. Powiedzieć wprost: „martwię się o Ciebie, boję się o bezpieczeństwo i zdrowie naszej rodziny. Zapoznałam się z zaleceniami specjalistów, wierzę, że podejmuję decyzję najlepszą dla naszego bezpieczeństwa.”
A.P.: …i jeśli dziecko nie sforsuje zapory z rodzica w progu, zostanie w domu to co dalej? Byłoby dobrze, żeby jednak się trochę pouczyło, zrobiło coś pożytecznego. Jak je do tego nakłonić?
M.W.: Nie da się (śmiech). Jeśli do tej pory nie nauczyłeś nastolatka jak w ciekawy sposób spędzać czas, to naprawdę ciężko spodziewać się, że w tak wyjątkowej sytuacji, będąc długo zamkniętym w domu, nagle sam z siebie odnajdzie motywację. Oprócz nauczania zdalnego, które jest obowiązkowe dla wszystkich, szkoły i różne instytucje edukacyjne, kulturalne udostępniają teraz mnóstwo ciekawych materiałów on-line. Co wieczór rozmawiajcie o planach na następny dzień. Daj nastolatkowi konkretne zadania – „obejrzyj ten i ten spektakl, pogadamy o nim wieczorem”.
Nie mów „masz tyle możliwości – poszukaj sobie czegoś”. Przestrzegam przed zbytnim „szaleństwem” związanym z korzystaniem z tych wszystkich ciekawych, internetowych inspiracji. Moje osobiste, wynikające z wieloletniego doświadczenia pedagogicznego rekomendacje na czas zamknięcia szkół to: - skorzystanie z niedigitalowych rozrywek: książki papierowe, gry planszowe, słuchanie muzyki, malowanie, pisanie, rysowanie, lepienie z gliny... majsterka - nawet porządki domowe. Ponadto wysypianie się, zdrowe odżywianie, wspólne gotowanie. Ewentualne spacery w lesie - bez spotykania się ze znajomymi! I rozmowy, rozmowy, rozmowy, z rodzeństwem, rodzicami - bezpośrednio; z dziadkami i rodziną, z którą nie mieszkacie – telefonicznie.
A.P.: Czy koronawirus przyniesie trwałe zmiany w funkcjonowaniu świata?
M.W.: Tak, myślę, że tak. Mam tylko szczerą nadzieję, że zmiany te nie pójdą w stronę głębokiego kryzysu gospodarczego, ale że będzie to upowszechnienie pracy zdalnej jako alternatywy dla tradycyjnych biur, uzupełnienie oferty szkół o ciekawe edukacyjne platformy służące do nauki zdalnej, docenienie roli pracowników ochrony zdrowia, ogólna większa uważność na nasze zdrowie, szczególna troska o starsze pokolenia, chęć bezinteresownej pomocy potrzebującym i zwracanie uwagi na relacje rodzinne.
A.P.: Szczególna rada na czas pandemii?
M.W.: Wykorzystajmy ten czas na zwolnienie, zadbanie o zdrowie, spokój, relacje rodzinne, ewentualnie również naukę (ale z uważnym, nie nadmiernym! korzystaniem z nowoczesnych technologii).
A.P: Dziękuję za rozmowę.
PRZECZYTAJ JESZCZE